Oszukali mnie w sklepie! Najnowsza powieść Eco ma bowiem tylko 170 stron i to kulfoniastą czcionką zadrukowanych.
Więc jak to inaczej nazwać? Człowiek czeka, ślini się na wieść, że już wkrótce wyjdzie nowa powieść ulubionego autora już, ale jak już wyszła, to przeczytało się ją w dwa dni i kończy się w takim momencie, że ma czytelnik wrażenie, iż to tylko wstęp był dopiero. A tu się okazuje, że to już. Koniec, fine. Innymi słowy Eco znowu robi nas w konia.
Mało tego. Szydzi także sam z siebie oraz ze swojej ulubionej publiczności, bo nigdy przecież autor nie ukrywał, że jego powieści są adresowane do erudytów i że sam się za takowego uważa:
„Przegrani, podobnie jak samoucy, wiedzą zawsze więcej od ludzi sukcesu, bo żeby odnieść sukces, musisz wiedzieć jedno, nie tracić czasu na poznawanie wszystkiego. Satysfakcja płynąca z erudycji zastrzeżona jest dla przegranych. Im więcej ktoś wie, tym bardziej nie powiodło mu się w życiu”*