literatura amerykańska, wyzwanie czytelnicze

Barbara Demick „Światu nie mamy czego zazdrościć”

imagesBędzie krótko. I wyjątkowo poważnie, jak na mnie. Tym razem naprawdę nie kłamię, bo nie ma sensu się rozwodzić na temat książki, którą po prostu trzeba przeczytać. Próbując w czasie lektury, zakreślać co lepsze fragmenty w celu napisania ewentualnej reklamy, zorientowałam się dość szybko, że w ten sposób zaznaczę po prostu całą książkę. A przecież nie będę przepisywać trzystu stron na potrzeby recenzji.

„Światu nie mamy czego zazdrościć” to reportaż, ale nie ten z tych nudnych wyliczeń danych statystycznych, ani nie relacja z podróży zmanierowanego dziennikarza, który postrzega wszystko przez pryzmat swoich poglądów. Podtytuł brzmi: „Zwyczajne losy mieszkańców Korei Północnej” i właśnie o tym jest książka. Problematyka sytuacji w KRLD jest ukazana na przykładzie biografii i wspomnień kilku zwykłych osób, którym udało się uciec z północy. Mamy okazję poznać ich indywidualne historii, i choć ich pochodzenie i powody podjęcia decyzji o ucieczce były różne, wszystkie przypadki potwierdzają tezę, że życia w KRLD, życiem nie można nazwać.

Tak, wiem, patrzę z perspektywy człowieka zachodu.

Sami uciekinierzy podobno mają tendencję do bronienia Korei Północnej gdy jest ona krytykowana. Choć to pewnie to wciąż niedoleczone pozostałości wpajanej im od dziecka ideologii. O propagandzie i o mechanizmach jej działania na poszczególne jednostki, jest w książce dużo. Bodajże to pierwszy reportaż, który dał mi satysfakcjonującą odpowiedź na pytanie, jak to możliwe, że ci ludzie, zdrowi (do czasu) i często inteligentni, w większości dają sobą manipulować. A fakt, że poznajemy to wszystko na przykładzie losów pojedynczych ludzi, a nie bezimiennej masy, sprawia, że poruszane tematy przestają wydawać się abstrakcyjne.

Tak na przykład o wiele bardziej przemawia do mnie opis pięcioletniej dziewczynki plującej na rączki i smarującej sobie plwociną twarz, żeby udać płacz po śmierci Kim Ir Sena, niż krążące po internecie zdjęcia płaczącego tłumu żałobników, wśród których nie jestem w stanie odróżnić symulantów od szczerze płaczących.

Oczywiście bez ogólników się nie obejdzie. W tym przypadku jednak, zamiast zwyczajowych komunałów o praniu mózgu, dostajemy obrazowe przykłady, jak na przykład treść zadań z matematyki, które rozwiązują dzieci w już w początkowym etapie edukacji:

„Ośmiu chłopców i dziewięć dziewczynek śpiewa pieśni na cześć Kim Ir Sena. Ile dzieci śpiewa te pieśni?
„Dziewczynka jest łączniczką naszych oddziałów partyzanckich walczących z okupantem japońskim. Meldunki przenosi w koszyku, w którym ma pięć jabłek. Zatrzymuje ją japoński żołnierz i kradnie jej z koszyka dwa jabłka. Ile jabłek zostało dziewczynce w koszyku?”
„Trzej żołnierze Koreańskiej Armii Ludowej zabili trzydziestu żołnierzy amerykańskich. Jeśli każdy z nich zabił tyle samo żołnierzy, ilu Amerykanów zabił jeden żołnierz koreański?”*

Takie przykłady mówią więcej niż uczone teorii o technikach propagandy komunistycznej. Tak samo jak poniższe zdjęcie (widok z satelity na obie Koree nocą) również umieszczone w książce, wyraża więcej, a przynajmniej bardziej przystępnie, na temat stanu kraju, niż naukowe wywody ekspertów ekonomii:

zdjecie nasa
Zdjęcie satelitarne (NASA)

Czy „Światu nie mamy czego zazdrościć” jest odkrywcze? Być może nie: wiele informacji podanych w treści, można znaleźć we wcześniejszych publikacjach. Nawet autorka posiłkuje się nimi, w celu weryfikacji podanych jej informacji. Ale jeszcze nigdy nie spotkałam się z opracowaniem, w którym problem KRLD był podany w sposób tak ludzki i realny. Takoż, od dziesięciu lat nie zdarzyło mi się rozbeczeć nad książką.

*Barbara Demick „Światu nie mamy czego zazdrościć”; tłum. Agnieszka Nowakowska, Czarne, Wołowiec, 2011, str. 143

8 myśli w temacie “Barbara Demick „Światu nie mamy czego zazdrościć””

    1. Khy. Wiedziałam, że to pytanie padnie. Nad zakończeniem „Komu bije dzwon”, ale na swoją obronę podkreślę, że miałam wtedy 15 lat 😀

  1. Komu bije dzwon? Mocno 😉

    Korea to inny świat, ale z drugiej strony… czy aż tak wiele nas dzieli? Czytając bałwochwalcze wypowiedzi pana Depardieu na temat rosyjskiego komunizmu gotów jestem uwierzyć, że Korea Północna może się wydarzyć wszędzie…

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.